Film "Bohemian Rhapsody", którego klamrę stanowi słynny koncert "Live Aid" z 1985 r., zaczyna się od sceny, w której Farrokh Bulsara potomek mieszkających w Indiach Parsów (nie Persów!), pracuje jeszcze jako bagażowy na londyńskim lotnisku Heathrow i zostaje wokalistą mało znanej grupy "Smile". To początek jednej z najbardziej spektakularnych karier w historii muzyki rockowej czyniącej z syna skromnych emigrantów ikonę popkultury i człowieka legendę. Niewiele filmów rodziło się w takich bólach jak poświęcony mu "Bohemian Rhapsody". Osiem lat przygotowań, rezygnacja Sachy Barona Cohena, który miał zagrać główną rolę, wyrzucenie reżysera Bryana Singera już w trakcie realizacji i zastąpienie go innym itd. Jak na taki bałagan rezultat jest całkiem zadowalający. Oczywiście film ma też wady. Mercury był twórcą oryginalnym i nowatorskim, a opowieść o nim jest grzeczna i konwencjonalna. Zdarzają się niezgodności faktograficzne ale mimo tych przeinaczeń i ewidentnych słabości "...Rhapsody" ogląda się bardzo dobrze i 134 minuty przelatują niepostrzeżenie.

Projekcja odbędą się w tradycyjnie w klubie "Dąb" przy ul. Rydla 93, o godz. 19.00

Projekt współfinansowany ze środków Miasta Szczecin w ramach zadania "Amatorski Ruch Artystyczny na Prawobrzeżu 2020"